Niesione na fali naszych 80 dniowych wyzwań, które odniosły (chyba) sukces, w końcu wasza aktywność na forum jest tego dowodem, chcemy działać z wami dalej intensywnie. Zauważyłyśmy, że takie długie wyzwania bywają uciążliwe zarówno dla Was jak i dla Nas. Są fajne, ale nie należy ich robić zbyt często. Jednak, aby dalej trzymać się toru pozytywnego działania proponujemy Wam cykl 10 dniowych wyzwań, które z jednej strony oczyszczą nasz organizm, a z drugiej może zaszczepią nowe działanie, które stanie się nawykiem? Oczyszczą głowę? Nie uczestniczyłaś we wcześniejszych wyzwaniach? Dołącz teraz!
Działamy! Punkt pierwszy – 10 dni bez alkoholu!
Wyzwanie 10 dni bez alkoholu
6 powodów, dlaczego mówimy nie!
1. Alkohol to puste kalorie. Niestety tak, nie posiada on żadnych składników odżywczych, a zawiera kalorie, które sumują się do dziennego bilansu. 1 g czystego alkoholu to 7 kcal, do tego dochodzą składowe kolorowych drinków i robi nam się porcja od 55 kcal – kieliszek wódki, przez 102 kcal w lampce czerwonego wina, 160 kcal kieliszek koniaku, aż do 245 kcal w dużej szklance piwa. Taka ilość to prawie jeden posiłek, a piwem się nie najemy….
2. Wzmaga apetyt. Ale czy każdy alkohol? Badano wpływ poszczególnych napojów alkoholowych na oś podwzgórze-przysadka-nadnercza. Reguluje ona funkcje biochemiczne organizmu i odpowiada za syntezę hormonów steroidowych – kortyzolu i siarczanu dehydroepiandrosteronu (DHEAS). Hormony te oddziałują na nasz apetyt, wzmagając go. Po spożyciu alkoholu u wszystkich spadło stężenie kortyzolu. Mimo że pościli przez pół dnia, osłabiła się ich chęć na zjedzenie czegokolwiek. Alkohol zwyczajnie hamuje apetyt, dlatego tak często wśród alkoholików widuje się ofiary niedożywienia. Poziom DHEAS był zmienny, a schemat wahań zależał od rodzaju wypitego alkoholu. Po piwie stężenie hormonu początkowo spadało, a potem rosło. Prawdopodobnie przez węglowodany z chmielu. Czerwone wino oszukuje organizm, by myślał, że je, dlatego zarówno poziom DHEAS, jak i kortyzolu spada. Organizm orientuje, że wino to nie pokarm, stężenie hormonów zaczyna więc rosnąć, co wzmaga apetyt. Białe wino całkowicie wyłącza oś podwzgórze-przysadka-nadnercza, dlatego stężenie DHEAS jest na tym samym poziomie i głód jest przez cały czas niewielki. Jednak działanie alkoholu to coś więcej niż tylko hormonu, duże znaczenie ma sytuacja picia, często w towarzystwie jedzenia czy przekąsek, co w pewien sposób warunkuje w nas powiązanie, podobnie jak kawa z deserem.
3. Alkohol odwadnia i zaburza wchłanianie składników odżywczych. W jaki sposób? Nerki aby zneutralizować tę „toksynę” potrzebują sporej ilości wody. Proporcja? 250 ml wina do 500 ml wydalanej z moczem wody. Stąd to parcie na pęcherz podczas zakrapianej imprezy. Dlatego warto się nawadniać…wodą!
4. Pośrednio powoduje rozchwianie równowagi organizmu. Nie mówię, tutaj nawet o dużych ilościach. Już niewielka dawka alkoholu zaburza równowagę elektrolitową, co jest ważne dla osób aktywnych zawodowo jak i sportowo. Spróbuj iść pobiegać na kacu, to się przekonasz, co to znaczy być odwodnionym i bez minerałów. A każda wieczorna lampka wina również zbiera swoje plony w naszym ciele.
5. Piwo zamiast treningu? A może 2 w 1? Nigdy nie pij przed treningiem! Po pierwsze wzrasta ryzyko kontuzji przez zachwianie równowagi i koordynacji. Po drugie spadek insuliny, który może grozić hipoglikemią i omdleniami. Po trzecie spada jakość treningu, generalnie wydolność, wytrzymałość i szybkość. Nie dość, że nie spalisz kalorii podczas treningu, to jeszcze nadrobisz „pustymi” kaloriami.
6. Dokładamy sobie kalori. Rzadko kiedy ograniczamy się tylko do czystego alkoholu. Nawet „czystą” przepijamy, najczęściej kalorycznymi napojami. Nie mówiąc o rumie z colą, nalewkach czy ajerkoniaku. Taki zestaw to prawie kaliber jak kawałek bezy :)
A jakieś zalety?
Wielokrotnie próbowano znaleźć dowody na wspomagające działanie alkoholu, szczególnie w kontekście zawartych w winie przeciwutleniaczy. Najbardziej znanym przykładem jest wpływ czerwonego wina na trawienie i układ krwionośny. Francuzi, którzy piją czerwone mają o wiele mniejszy wskaźnik chorób serca niż inne kraje, w których nie ma takiego obyczaju. Mówiąc precyzyjniej: picie do dwóch kieliszków czerwonego wina dziennie, zmniejsza ryzyko chorób serca o 30-70%. Sprawa piwa i kamieni nerkowych. To fakt. Picie piwa zapobiega ich powstawaniu nawet o 40%. Ponadto piwo zawiera krzem, który pozytywnie wpływa na stan kości. Informacja dla atletów, alkohol wcale nie powoduje utraty masy mięśniowej.
Oczywiście wracamy do podstaw. Ważna jest równowaga. Okazjonalnie alkohol może być nawet suplementem diety. Jednak nie zastępuj nim posiłków i nie kończ każdego dnia. Natomiast 10 dni bez alkoholu kilka razy w roku to fajny sposób, aby pokazać sobie, że to nie stanowi dla nas problemu. Dlatego działamy!
Dołącz do naszej grupy, w kupce siła! :)