Stres? Poznaj i zaakceptuj! Stres życia codziennego
Przechodzimy w życiu kryzysy większe i mniejsze, niektórzy z nas borykają się z traumą, która wpływa na ich życie przez lata. Są to oczywiście bardzo stresogenne wydarzenia związane z konkretnymi wydarzeniami w życiu. Wiele o nich mówiliśmy w kontekście opisanych we wcześniejszych dniach mechanizmach i podejściu związanym z akceptacją stresu. Jednak nasze życie przez większość czasu związane jest ze stresem dnia codziennego. W mojej definicji to drobne napięcia związane z różnymi sytuacjami, które są dla nas ważne, a których nie jesteśmy w stanie kontrolować. Często bywa też tak, że ten negatywny, codzienny stres generujemy sami poprzez sposób życia i nastawienie do tych małych kryzysów. A długotrwałe przeciążenie takimi napięciami zabiera nam mnóstwo energii i radości życia, nie mamy kiedy cieszyć się drobiazgami.
Dlaczego najczęściej nie radzimy sobie ze stresem dnia codziennego?
- problem z organizacją– niestety, ale życie w chaosie i nieogarnięciu, nie sprzyja spokojowi, zwłaszcza jeśli denerwujemy się tym, że zapominamy i spóźniamy się (niektórym to zupełnie nie przeszkadza). Perfekcyjna organizacja też potrafi frustrować, bo to znowu inni nie trzymają się naszego planu, pisałam o tym. Chodzi więc o równowagę i względne planowanie czasu z racjonalnym myśleniem i orientacją w tym, że dobra ma 24 godziny i nie można jej nagiąć. Zbyt często udajemy, że nie mamy o tym pojęcia. Upychamy obowiązki i sprawy, zamiast nadać im priorytet. Dobry, minimalny plan wystarczy, że weźmie te kwestie pod uwagę: ilość czasu i priorytety, z tego można już ułożyć sensowny rozkład tygodnia. I pamiętaj nie wydłużysz doby.
- chcemy pełnej kontroli i nie potrafimy odpuścić – a czasem nawet wzięcie w zapasie pół godziny nie uchroni nas przed staniem w korku, po prostu, nie wszystko jesteśmy w stanie kontrolować. Najlepiej zatrzymać się i dokonać refleksji, czy to na co nie mam wpływu jest dla mnie aż tak bardzo ważne w tej formie? Jeśli tak, to spróbuj opracować plan B, a jeśli nie, to olej. Chcemy robić dobre wrażenie, widzimy te idealne relacje instamatek i wydaje nam się, że tylko my nie jesteśmy idealni. Relacje zajmują kilka minut, te kilka minut w ciągu dnia z pewnością potrafisz stworzyć „pod telewizję”, a reszta bywa różna. I każdy tak ma, nie jesteśmy robotami, a ci którzy próbują, w końcu wykańczają swoje zdrowie psychiczne i fizyczne, tracą relacje. Czasem najlepsze co można zrobić, to machnąć ręką na dzień dzisiejszy, usiąść z herbatą i zaplanować kolejny, pamiętając o najważniejszych wartościach naszego życia. Nie porównuj swoich kulis ze sceną życia kogoś innego.
- rządzą nami stereotypy – żyjemy w kulturze powinności, która zabija spontaniczność i wewnętrzną motywację do robienia tego, na co mamy ochotę, spełniania się. Próbujemy odnaleźć się w rolach, które dyktują nam starsze pokolenie lub ludzie, którzy nie mają odwagi. Na szczęście coraz bardziej modyfikujemy tradycyjne rolę, ale stereotyp Matki Polki, mimo, że pracującej to jeszcze dbającej o dom jest ciagle żywy. Nie wyrabiamy się ze wszystkim, a wyrzuty sumienia generują stres. Spójrz na swoja rodzinę i niech twoim celem będzie dobra relacja w waszym mikrośrodowisku. A to oznacza, że można zaangażować dzieci w obowiązki, ale też, że lepiej pobyć razem z dzieckiem niż żeby miało wyprasowaną koszulkę na wf. Czasem oznacza też kupione ciasto na szkolny poczęstunek, a nie domowy wypiek. Zastanów się jakie pełnisz role w życiu. A teraz opisz każdą z nich tak jak czujesz jej znaczenie dla siebie i swoich najbliższych. Bez porównań, bez niczyich mądrości. Jakim ty chcesz być pracownikiem? Jakim partnerem? Jaką matką? Jaką córką? Jaką przyjaciółką? Które z ról są dla ciebie najważniejsze? Pamiętaj, że z każdym kolejnym przeżytym rokiem, przechodzimy przez różne stadia naszego rozwoju psychospołecznego (warto poczytać o nich) i to nie jest zdrowe dla naszej psychiki, dla naszych relacji zatrzymywanie się zbyt długo w poszczególnych stadiach. Dlatego nie można mieć wyrzutów, że w pewnym momencie życia ważniejszy jest nasz partner niż nasza matka. Potrzebna jest tutaj asertywność i zrozumienie dwóch stron.
- problem z asertywnością i samodyscypliną – nie potrafimy odmówić komuś przysługi, nie potrafimy odmówić sobie kolejnego odcinka serialu, czy kolejnego kawałka ciasta. W ten sposób denerwujemy się na innych, że proponują i na siebie, że się godzimy, a napięcie wzrasta. Czasem trzeba nam spontanicznych decyzji, ale w momencie kiedy otrzymujesz propozycje zrób stopklatkę, nie odpowiadaj automatycznie. Zastanów się, czy masz czas, ochotę? Czy prośba jest naprawdę ważna dla ciebie i drugiej osoby? Z czego wynika twoja chęć potwierdzenia? Czy to obawa o zranienie czy chęć akceptacji? Zbyt często zapominamy, że mamy prawo odmówić. Jeśli tylko zrobimy to szczerze i uprzejmie, nikt nie powinien czuć się zraniony. Tym bardziej akceptacja nie powinna zależeć od warunków na zasadzie zrobisz, czy nie zrobisz!? Jeśli tak, to zapewniam cię, nie potrzebujesz takiej relacji.
- dramatyzujemy i narzekamy, zbyt często widzimy ciemne chmury na niebie. Dlatego angażowanie się w pomoc innym jest taki ważne, wtedy zmienia nam się perspektywa, przestajemy widzieć siebie w centrum cierpienia. Często nasz strach przed działaniem, zazdrość o sukcesy innych, sprawia, że siedzimy i się stresujemy tym, że nam nie wychodzi, zamiast zrobić pierwszy krok. Zrób pierwszy, najmniejszy krok w stronę działania, zobaczysz jak cię to odmieni. Czekanie na idealne warunki to szukanie wymówek albo oznaka, że nie chcesz zrobić tego, co zaplanowałaś. Owszem nie zawsze jest łatwo, niektóre bariery są naprawdę ciężkie do przejścia. Ale nastawienie jest kluczowe. Szukanie światełka w tunelu ma sens.
Stres życia codziennego to nieodzowny element tego właśnie, co życiem zwą. Powtarzam po raz kolejny, że on tak po prostu nie zniknie, ale też nie powinien. Informuje nas o tym co jest dla nas ważne i warte naszej uwagi, pozwala nam w ustaleniu priorytetów. Pewnie to co najbardziej nas stresuje, jest dla nas najważniejsze i tak po kolei można wyznaczać i planować. Stresują cię relacje? To informacja, że coś z nimi jest nie tak? Brak asertywności a może toksyczność? Często stres dotyczy niestety kwestii, które są dla nas priorytetem przez stereotypy i przyjęte zasady. A wtedy nie można w ten sposób wartościować, najpierw trzeba się zastanowić czy ja się z tymi założeniami w swojej filozofii życia zgadzam? Czy tych ludzi chcę i potrzebuję w życiu? Jeśli nie, musisz nauczyć się odpuszczać, odmawiać i olewać. Trening czyni mistrza.
Serdecznie zapraszam do odsłuchania podcastu oraz subskrybcji mojego kanału na Spotify oraz iTunes. Czekam na pierwsze opinie i będę szalenie wdzięczna za rekomendacje na iTunes.