Kochane Moje! Wiecie jaki jest większy kłopot niż facet z pilotem w ręku przed telewizorem w nieustającej ciąży spożywczej, który jak wyjdzie raz na tydzień (generalnie w statystykach na miesiąc, bo skrzyknąć 10 takich jak on co tydzień to wyzwanie) na piłkę z kolegami to uważa się za drugiego Błaszczykowskiego (bo ten jest najbardziej misiowaty z naszej reprezentacji) i regeneruje się po tym wysiłku, nie lada wyczynie istnym runmageddonie kolejne dwa tygodnie? Gorszy jest facet, który ćwiczy regularnie i jeszcze śmie Ciebie zachęcać, albo co gorsza nie zachęca!
Trafił Ci się jakimś cudem istny 80 procentowy, może nie młodzieniec, ale jednak Adonis. Pomijając fakt, że codziennie budzisz się i myślisz jak to się stało, że oto on taki muskularny i z zawadiackim uśmiechem wszedł na Twoją życiową ścieżkę i nie uciekł w chaszcze po bliższym poznaniu? Wstajesz patrzysz w lustro i myślisz, że to ten dowcip i inteligencja musiały zaważyć. Generalnie ten Twój Adonis wysportowanym typem był już w momencie poznania, co zaważyło na Twojej decyzji rozpoczęcia diety i wprowadzenia naprawdę regularnej aktywności fizycznej. I tak sobie żyjecie, on przystojny, ty piękna! Utwierdzacie się w tych przekonaniach co jakiś czas komplementując.
Nie było żadnej spiny, żadnej wymiany złośliwości, nawet planów urlopowych nie było, a Adonis zwarjował. Zaczął ćwiczyć kiedy tylko może, więcej niż w chwili kiedy się poznaliście. A przecież statystyki pokazują, że to nie w tą stronę miało pójść! Nie lubi pływać, ale chodzi pływać na basen. Nie widział sensu żeby biegać, nagle mu sprawia radość bieganie. Gdyby mógł to by jeszcze zaczął tańczyć rumbę i wyścigować się na wrotkach!
I teraz pojawia się trzeci problem, bo drugi jest taki, że będzie wyglądał jak 95 procentowy Adonis, a Ty bywasz (hohoho), jesteś zazdrosną kobietą, chociaż mu tego nie powiesz i wyrzutów robić nie będziesz, bo i o co? Że o siebie dba i dobrze wygląda? Nie bądź obłąkana! A problem trzeci? Taki oto, że z jego strony nie pojawiają się, żadne bezpośrednie, ani nawet pośrednie ( jak wiemy kobieta wyczyta wszystko, nawet to nie wypowiedziane) sugestie, że ty też powinnaś podkręcić śrubę! Nic, tylko on sobie rzepkę skrobie! Ja nie wiem co gorsze? Jakby zasugerował to bym strzeliła focha i byłoby z głowy. A tak bez sugestii, to muszę myśleć! Myśleć, że może już jest wystarczająco dobrze ze mną. Mało prawdopodobne. Myśleć, że może ze mną już nic się nie da zrobić. Wielce prawdopodobne. Albo myśleć, że to wcale nie o mnie chodzi! To już katastrofa, bo wychodziłoby na to, że robi to dla innych, albo nie daj Boże, tylko i wyłącznie dla siebie, zdrowia i samopoczucia. Czy to jest w ogóle normalne?
Co więc się wydarzyło? Przecież po roku to już można przestać się starać, a nie starać się z podwójną siłą?! Przecież ja już miałam skończyć z tym zdrowym odżywianiem i zamęczaniem się w fitness clubie!? Zostałam oszukana! Wiedziałam, że to nie może być prawdziwy facet! Że to zbyt piękne, żeby było prawdziwe! Prawdziwy siedzi gdzieś na kanapie, a nie pompuje te mięśnie!
Dziewczyny! Czy Wasi faceci też są oszukani? Odbiło któremuś na starość stażu w związku?