Jak wyjść ze strefy komfortu?
Naszym życiem rządzą przekonania, dotyczą tego, co powinniśmy zrobić, co myślą o nas inni. Mity, przez które nie podejmujemy wysiłku, które zamrażają naszą odwagę do działania. Żyjemy wśród innych i zbyt często ich opinie, wrażenie wyznaczają nam granice tego, co powinniśmy. Tak jakby to było ich życie!? Przekonania, które pojawiają się automatycznie. Takie komunikaty słyszeliśmy od najważniejszych osób, uwierzyliśmy im. Przenieśliśmy na siebie ich lęki. Teraz paraliżują nas. To często nie nasza wina, schemat łatwo się powiela, ale tylko my możemy te generacyjne przekonania zmienić. Zmienić perspektywę, nastawienie, obalić mity, wyjść ze strefy komfortu, żyć po swojemu i osiągać cele. Lęk ma to do siebie, że bywa irracjonalny. Zagrożenie jest wyobrażone, często tylko dlatego staje się groźne, że go nie znamy. Na ich podstawowych założeniach tworzy się całą historię wymówek naszego życia. A najgorsze, że to mity, w które chcemy wierzyć. Dlaczego? Jak wyjść ze strefy komfortu?
Strefa komfortu
Ciepło, błogo, jak na chmurce. Rutyna i nawyki, w które opatulamy się dzień za dniem, byle było nam wygodnie i bezpiecznie. Rutyna jest fajna, ale ważny jest element nowości i ciekawości. Nawyki są ważne, jeśli są dobre, a nie tylko wygodne. Nie zawsze jest miło, bo przecież pozostawanie w miejscu nudzi, uświadamia jak malutki i ograniczony jest nasz jedyny do eksplorowania obszar. Chcemy wierzyć w mity, bo tak jest nam wygodnie. Nie narażamy się, nie męczymy się, nie musimy doświadczać i nie daj Boże, potykać się. Strefa komfortu to jedna z największych pułapek naszego życia. Sprawia wrażenie ochronnego kokonu, bo robimy tylko to co potrafimy i chcemy, a jest złudzeniem, przez które odgradzamy się od możliwości, relacji, wyzwań, nowości. Każda zmiana wymaga wyjścia ze swojej strefy komfortu, a tym samym pokazuje prawdziwy świat, prawdziwych ludzi. Utknięcie w strefie komfortu odbiera nam pewność siebie, poczucie własnej wartości, rzeczywisty obraz naszego ciała, obniża samoskuteczność i utwierdza w przekonaniu, że niewiele od nas zależy. To te mity, w które chcemy wierzyć. Przekonania wynikające ze zniekształconej obserwacji i zbyt małej ilości doświadczeń, skupianiu się na negatywnych emocjach.
Podobnie rzecz się ma ze zmianą stylu życia, wierzymy w przekonania, bo chcemy w nie wierzyć. Chcemy kokosić się w swojej strefie komfortu. Tylko czy naprawdę, wychylając nos spod kołdry chcesz wmawiać sobie i innym, że oni mogą, a ty nie? Nie możesz schudnąć bo geny, grube kości po tacie, słaba kondycja po mamie, za dużo pracy, przez kredyt. Tylko ty jesteś taki spostrzegawczy i zorientowany w najnowszych doniesieniach naukowych, czy może po prostu łatwo i wygodnie wierzyć ci, w te przekonania nie wychylając się poza swój kokon, bo jeszcze zobaczysz tych, którym “się udało”?
Przebywanie zbyt długo w strefie komfortu sprawia, że ta stabilność w pewnym momencie zaczyna nas uwierać. Pojawiają się nieprzyjemne emocje, a nawet poczucie marnowania życia. Uff przychodzi szansa na zmianę!
Po co opuszczać strefę komfortu?
Dobra, nie musisz tego robić, ale czy możesz z całym swoim przekonaniem powiedzieć, że twoje życie jest w 100% zadawalające, a ty jesteś szczęśliwy? Czy czujesz się dobrze, pewnie, ładnie, zdrowo? Mówi się, że w życiu niezmienna jest tylko zmiana. Zawsze może się wydarzyć coś, co wywróci twoje życie do góry nogami, spadniesz z tego hamaku spokojnej rutyny, prosto na kość ogonową. To boli. Bardzo boli. Może boleć mniej kiedy się uodpornimy. Właśnie to wychodzenie poza strefę komfortu, to trochę jak wchodzenie w nieznany klimat i nabieranie odporności na przebywanie w nim. Możesz bardzo nie chcieć zmian, rozumiem cię, jako rasowa introwertyczka bardzo lubię swój kokon. To miłe do pewnego momentu, do pierwszego odcisku, do pierwszej niekontrolowanej zmiany. Rutyna jest nudna, odbiera nam radość z życia i przynosi zmęczenie materiału. Dlatego tak bardzo potrzebujemy wakacji po połowie rutynowo spędzonego roku. Przecież nie chcemy czekać na tragedię, by docenić jak szerokie są horyzonty, prawda? Nie dowiesz się, że może być lepiej nie próbując. Jesteś człowiekiem, który ma możliwość przeżycia swojego życia tak jak chce, ale w ograniczonym mimo wszystko czasie. I nie chodzi tylko o to, żeby było wygodnie!
Statek w porcie jest bezpieczny, ale nie po to buduje się statki.
Grace Hopper
Co jest poza strefą komfortu?
Oprócz tego przerażającego nieznanego, całkiem fajne możliwości. Najbliżej nas, najbardziej naturalna jest strefa komfortu. Bańka wypełniona spokojem, przewidywalnością, poczuciem kontroli, ale pozbawiona wyzwań i ciekawości. Kiedy wychylimy się poza to, trafimy do strefy lęku. To najmniej lubiany obszar i najbardziej ograniczający. Królują tam niepewność, wymówki, wątpliwości, fałszywe przekonania. Jak tylko z nimi sobie poradzimy, damy dojść do głosu argumentom możemy wkroczyć do strefy nauki. A to miejsce zdobywania informacji, próbowania nowych rzeczy, analizowania doświadczeń i wyciągania z nich nauki. To przebywanie tutaj pozwala na wprowadzanie nawyków i konfrontowanie się z wyzwaniami. To działania prowadzi nas do strefy rozwoju – poczucia misji, dbania o miłość własną, realizacji coraz bardziej ambitnych celów. To dopiero tutaj odczuwamy prawdziwie sens życia i poczucie spełnienia. Żyjemy na 100% wybierając to, co dla nas najlepsze i najważniejsze, kontynuując działania w tym zakresie. Nie da się przejść na ten etap bez przezwyciężenia wątpliwości czy niepewności.
Jak obalać mity i opuszczać strefę komfortu?
- dokładna analiza mitu – przekonanie, że nie mogę schudnąć, bo połowa mojej rodziny ma nadwagę, łatwo obalić sprawdzając, co wpływa na redukcję. To głównie dieta, aktywność fizyczna, oczywiście geny będą miały znaczenie, ale nie decydujące. W momencie kiedy pojawia się negatywna myśl, która blokuje cię przed działaniem, obrazowo, wyjmij ją z głowy, połóż obok, najlepiej zapisz i przeanalizuj. Poszukaj naukowych faktów, zapytaj specjalisty, ale nie zakładaj z góry, że to musi być prawdą, bo utkwiło ci w głowie. Zwłaszcza, że nasze przekonania często mają aspekt emocjonalny, a wtedy trzeba oddzielić emocje od faktów. Koniecznie musisz uświadomić sobie, że to wymówka, by narzekać i jęczeć, zazdrościć i wierzyć w szczęście, a nie pracę. Szczęście pomaga, ale ludzie sukcesu naprawdę ciężko pracują. Zastanów się czy twoje przekonania zawsze może zostać potwierdzone? Czy zawsze masz pecha? Czy nigdy nie schudłaś? Czy zawsze wyglądasz najgorzej? Czy nigdy nie osiągnęłaś żadnego sukcesu? Łatwo uruchomić taką generalizację, to automatyzm, ale czy z całą pewnością możesz ją potwierdzić?
- korzystanie i czerpanie ze wsparcia – ludzie potrafią nas zainspirować, jak i zmusić do czynów heroicznych, kiedy są zagrożeni. Moim motorem do wychodzenia ze swojej strefy komfortu jest mój mąż. Inspiruje mnie swoim podejściem do zmian, swoją odwagą i dzięki niemu też to robie. Z jednej strony, bo chcę zrobić dobre wrażenie, nie uważam tego za nic złego, a z drugiej, z jego wsparciem czuje, że łatwiej odlepić się od rutyny i ma się to poczucie bezpieczeństwa. Możesz korzystać ze wsparcia kogoś bliskiego, ale również ludzi medialnych, autorów książek na zasadzie inspirujących słów i działań. Zastanów się, kto zrobił na tobie wrażenie swoim dokonaniem i postaraj się ujrzeć w nim człowieka, takiego jak ty, który osiągnął coś dzięki odwadze, pracy i niezgodzie na tkwienie w miejscu. Czego ci brakuje?
- stawianie małych kroków– każdy z nas może mieć inny kokon, w którym czuje się bezpiecznie. Dla jednego wyzwaniem jest skok ze spadochronem, a dla innego jazda samochodem po autostradzie (tak, to ja). Nie można się licytować, co jest zwykłe, a co spektakularne, chodzi o zmianę, pokonanie swojej bariery lęku, rozwój i wzmocnienie swojej odporności. Czasem warto skoczyć na głęboką wodę, a czasem lepiej powoli zanurzać się w lęku, aż pewien jego poziom przestanie być negatywnie stresujący, ale wywoła pozytywne pobudzenie. Uważam, że w wielu sytuacjach wyszłam poza swoją sferę komfortu w ostatnich latach, ktoś inny skrzywiłby się w niezrozumieniu dla moich śmiałych wyczynów, ale to ja odczuwam tą satysfakcję, której nikt mi nie odbierze. Wyobraź sobie człowieka cierpiącego na agorafobię, który odważy się pójść do sklepu po zakupy. To czynność, która dla ciebie jest jak mycie zębów? Dla niego to niewyobrażalne przeżycie. Wszystko zależy od punktu siedzenia. Z twojego hamaku rutyny perspektywa może być inna niż u himalaisty, ale co daje licytowanie się na brawurę? Ty wyznaczasz cel, stawiasz kroki i oceniasz ich wartość.
Praca nad rozwojem osobistym, zmiana stylu życia, otwarcie się na relację, wszystko to wymaga wychodzenia ze swojej strefy komfortu. Wszystko to oplecione jest w mitologię tego, co można, powinno się i co pomyślą inni. To zamknięty układ, bo bez wychodzenia z tego bezpiecznego kokonu, nie wzmocnimy naszej odporności psychicznej i nie będziemy mogli pracować na satysfakcjonujące życie w tych wszystkich sferach. A życie dzieje się tu i teraz.
A jak u was z wychodzeniem ze strefy komfortu? Podacie jakieś przykłady, dzięki którym pokażemy sobie, jak duży jest rozrzut wokół naszej odwagi?
A tymczasem zapraszam na podcast!
Serdecznie zapraszam do odsłuchania podcastu oraz subskrybcji mojego kanału na Spotify oraz iTunes. Dołączyłam również na YouTube, dziękuje za odsłuchanie i subskrypcję. Czekam na pierwsze opinie i będę szalenie wdzięczna za rekomendacje na iTunes.