Faktycznie jest kilka znaczących różnic pomiędzy tym jak odchudzają się kobiety i jak robią to faceci. W kontekście biologii, panowie rzeczywiście mają łatwiej. Nami rządzą hormony, przechodzimy przez różne fazy w miesiącu i generalnie w życiu – nie ułatwia nam sprawy ani ciąża, ani zażywane hormony, jakby naszych było mało. Dokładnie o tych różnicach pisałam w tekście: „Czy dieta ma płeć”. Ale to nie wszystko z czym, my kobiety mamy problem…
Po co sobie dokładać?
Z całą moją miłością do Pań, praca z wami bywa naprawdę skomplikowana. Z Panami jest dużo łatwiej. Dlaczego? Bo Panowie podchodzą do sprawy zadaniowo. Rozpiska, ustalenia, wykonuje i czeka na efekty. Kobietami nie dość, że targają emocje to jeszcze stanowczo zbyt bardzo przejmujemy się opinią innych, najczęściej kobiet. I tak jak jeszcze prawdziwe przyjaciółki są bardzo wspierające i pomagają nam wytrwać ten najgorszy czas. Powstrzymują się od namawiania do spotkań, na których łatwo zgrzeszyć, a chętniej wybierają się z nami na fitness. To cudowne wsparcie. Korzystajmy z niego drogie Panie!
Nie bój się mówić o tym, że jesteś na diecie! Tobie będzie łatwiej wybrnąć z niektórych niekomfortowych sytuacji towarzyskich, a przyjaciółkom będzie łatwiej zrozumieć co się dzieję. Grupa wsparcia w przypadku każdej zmiany jest ważna. Kiedy zmiana dotyczy stylu życia, przyda się tym bardziej, aby odwrócić naszą uwagę od starych przyzwyczajeń. Tu nie ma powodu do wstydu, wręcz przeciwnie, podjęcie decyzji, aby zawalczyć o swoje zdrowie, wygląd i samopoczucie wymaga pokładów energii i siły. Wspaniale jest wspólnie świętować kolejne sukcesy, małe kroczki na drodze do wyznaczonego celu!
Druga gorsza kwestia
To co przewija się bardzo często w rozmowie z klientką, kiedy apeluje o regularność posiłków i aktywność fizyczną to problem z … koleżankami z pracy i sąsiadkami z osiedla. Po pierwsze w pracy się pracuje, a nie je co 3 godziny. One tego nie zrozumieją i będą obgadywać, bo przecież jak jest się na diecie to się nie je, a nie obżera co chwila. Po drugie, generalnie pojawiają się niepochlebne komentarze, rodzaju: „Ciekawe jak długo wytrzyma”, ” A co ty tam masz w tym pudełeczku”, „A kto by to się odchudzał, trzeba jeść normalnie”. Dla wielu kobiet nie jest problemem odmówienie ciastka w pracy czy nie dołączenie się do zamawianego cateringu, problemem są komentarze i spojrzenia. Bardzo mnie to irytuje, że my babki bywamy tak nie wspierające! Jeżeli tylko masz możliwość regularnego jedzenia, nie pracujesz przy taśmie czy na akord, a wykonujesz wszystkie swoje obowiązki na czas, to masz prawo jeść co chcesz, kiedy chcesz i ile chcesz! Nikomu nic do tego! Podobnie z sąsiadkami, które śpią na parapecie, bo zawsze kiedy idziesz wymęczyć się bieganiem, firanka się rusza.
Pamiętaj!
- Masz ten komfort, że możesz sobie robić przerwy w pracy na jedzenie. Masz możliwość utrzymywania regularnej podaży posiłków, więc to rób. Wiele z nas nie ma takiej możliwości! Przyzwyczaj organizm do stałych pór jedzenia, to pierwszy i najważniejszy krok do tego, aby bezboleśnie redukować wagę! Generalnie, nie chce być wulgarna, ale powinnaś mieć gdzieś co myślą koleżanki z pracy.
- Wiesz dlaczego to robią? Jeśli też mają nadwagę, pewnie zazdroszczą. My kobiety pod tym względem jesteśmy bardzo zawistne, jeśli innej z nas się wiedzie, a my z czymś mamy problem. Wsparcie potrafimy wyrażać bardzo dobrze tylko wobec naprawdę bliskich nam kobiet, albo jeśli nam nie zależy na tym, o co one walczą. A że waga dla kobiety zawsze stanowi problem to masz odpowiedź, dlaczego. Natomiast te szczupłe, pewnie nie do końca rozumieją, bo jeśli one są szczupłe, a nie jedzą regularnie to wydaje im się, że każdy tak ma. Jakie jest rozwiązanie, trzeba to po prostu olać i robić swoje. Zapewniam Cię, w takich warunkach pracy nad swoim stylem życia, sukces będzie naprawdę dobrze smakował!
- Przekuj to w motywację. Czasem przydaje się podejście: „A ja wam pokaże!”. Nie możesz im dać satysfakcji, że się poddałaś! One rejestrują każdy Twój krok, i każdy nie wykonany trening! Pamiętaj, że zawsze robiąc nawet najmniejszy krok, czy w najwolniejszym tempie i tak wyprzedzasz wszystkich, którzy siedzą na kanapie lub w oknie.
Chciałabym zaapelować do wszystkich kobiet, które chcąc nie chcąc przywiązują wagę do tego, a co powiedzą inni? Skup się na tym na co masz wpływ! Masz wpływ na zmianę swojego życia, zdrowia i samopoczucia, to mało? Tej zadaniowości akurat od Panów możemy się uczyć. Po prostu rób swoje, naprawdę wystarczy, że musisz walczyć ze sobą i swoimi szalejącymi hormonami, nie przejmuj się hormonami innych kobiet, bo zwariujesz, albo po prostu nie osiągniesz założonych wyników. Chcą gadać? A niech sobie gadają, znudzi im się, przywykną do Twoich pudełeczek czy marszobiegów po osiedlu. A do tych wszystkich, którym zdarza się niepotrzebny komentarz wygłosić: weź na wstrzymanie, jeśli Ciebie problem nie dotyczy i przyjrzyj się lepiej swojemu stylowi życia, zawsze jest coś do zmiany!
Jakie macie doświadczenia i sposoby na „uprzejmości” koleżanek z pracy i osiedlowych czy też wiejskich „wizjonerek”? Spinacie się tym, czy olewacie? Co byście poradziły Paniom, którym to nie ułatwia zmiany? Rzućcie jakimś pozytywnym hasłem!