Czym są reksje?
Reksje są to zaburzenia polegające na przymusowym podporządkowaniu własnego myślenia i działania określonej idei. I tak jak w przypadku pasji, również nasze myśli i działania podporządkowujemy określonej idei, tak w przypadku reksji kluczowym słowem jest przymus. Prowadzi on do wyobcowania i natręctwa myśli i działań, a stąd o krok do patologii. W przypadku reksji dotyczących zdrowego stylu życia uwaga skupia się na dążeniu do kontrolowania własnego ciała, a z każdym osiągniętym pośrednim celem określamy sobie kolejne, coraz bardziej restrykcyjne.
Oczywiście przykładem klasycznym i najlepiej opisanym, bo drastycznym jest anoreksja, której definicja jak najbardziej wpisuje się w reksje. Natomiast z biegiem czasu badacze zaczęli różnicować coraz więcej reksji. Jedne ewidentnie zagrażają zdrowiu i powinny być diagnozowane i leczone, inne pozostają na granicy normy, a ich patologiczny na życie jednostki wpływ widzimy dopiero po dokładnej analizie. Wyróżniamy:
- bigoreksję (dysmorfia mięśniowa) – charakterystyczne dla osoby z bigoreksją jest przekonanie, że jej ciało jest zbyt chude lub niedostatecznie umięśnione, nawet wtedy, gdy ta muskulatura jest bardzo rozwięnięta.
- alkoreksję – zawiera w sobie dwa niebezpieczne zaburzenia, z jednej strony ekstremalne restrykcje dietetyczne, a z drugiej popadanie w uzależnienie od alkoholu. Alkorektyczki ograniczają spożywane kalorie z jedzenia, aby „zaoszczędzić” je na możliwość spożycia alkoholu
- vigoreksję -mają idealnie wyrzeźbioną sylwetkę, wręcz skrojoną na miarę, a pomimo to nadal nie są zadowoleni ze swojego wyglądu. Osoby chorujące na vigoreksję są uzależnione od aktywności fizycznej i ruchu,
- pregoreksję – odmiana anoreksji występująca u kobiet w ciąży, niekoniecznie wcześniejszych anorektyczek. Stanowi podwójne zagrożenie, również dla dziecka, które urodzone z niską masą ciała może mieć poważne problemy zdrowotne w późniejszym życiu.
- ortoreksję – inaczej obsesyjne zdrowe odżywianie. Definiuje się ją jako zaburzenie polegające na przywiązywaniu nadmiernej uwagi do jakości przyjmowanych pokarmów.
Co możesz zrobić nie będąc psychologiem?
Tak jak to wielokrotnie podkreślałam rola diagnozowania, dobrania i prowadzenia terapii jest po stronie osób w tym wyspecjalizowanych: psychologów, psychoterapeutów czy psychiatrów. Jednak nie może być też tak, że osobę z zaburzeniem odżywiania, która trafia do gabinetu zdiagnozowana czy nie, potraktujemy jak każdego klienta, chyba że wobec wszystkich zachowujemy podejście z psychologią w tle, to w porządku.
- Czujność. W wielu przypadkach to ty jesteś pierwszą osobą do której trafia rektyk, bo szuka jeszcze lepszej diety, wiedzy, sposobu. Dlatego musisz zawsze pamiętać o dokładnym wywiadzie dotykającym również całości prowadzonego stylu życia. Warto pytać o nastawienie, motywacje, emocje dotyczące zmiany, której się chce dokonać. Obserwuj:
- W jaki sposób mówi o jedzeniu?
- W jaki sposób i co mówi na temat swojego wyglądu, budowy ciała?
- Jakie towarzyszą emocje rozmowie na temat jedzenia i obrazu ciała? Czy pojawia się wrogość, frustracja? Czy osoba przyjmuje postawę obronną, nie chce rozmawiać na ten temat?
- W przypadku młodzieży, jaki jest kontakt z opiekunem? Czy wizyta jest przymusem z jednej lub drugiej strony?
- Delikatność. Osoby z zaburzeniami odżywiania mają słabą i podatną na zranienia psychikę. Nie atakuj, nie kpij. „Taka chudzina i chce się odchudzać?”. Pamiętaj, że w oczach tej osoby ręka jak gałązka może urastać do wyglądu kłody. Uważaj z kierowaniem takich osób do psychologa, jeżeli widzisz, że osoba nie jest świadoma problemu możesz ją wystraszyć i nie przyjdzie już ani do psychologa ani do ciebie. Nawiąż relację, przekaż ekspercką wiedzę, pokop trochę głębiej, a jeżeli osoba się otworzy, zacznie mówić nie tylko o jedzeniu ale o sobie, możesz spróbować delikatnie zasugerować że są specjaliści tacy jak psychodietetycy, którzy pomagają z połączeniem tego co potrzebuje ciało, a tym co chce psychika. Lepiej przedstawiać to w formie możliwości pełnego rozwoju i pracy nad odnalezieniem satysfakcji w życiu. Pokaż pozytywną stronę takiej interwencji, unikaj słów: leczenie, problemy psychiczne, terapia, nad tym będzie już pracował specjalista jeśli do niego trafi.
- Eksperctwo. Pamiętaj, że w dziedzinie żywienia jesteś ekspertem, oczywiście nie chodzi o wywyższanie się, mówiliśmy o tych zasadach na 1 poziomie, chodzi o to, że ortorektyk może sprawiać wrażenie mądrzejszego. Ale on nie syntetyzuje tej wiedzy, która zdobywa. Dlatego takie osoby trzeba uczyć czym jest medycyna oparta na faktach (evidence-based medicine), tego jak weryfikować czy ktoś jest faktycznie fachowcem w swojej dziedzinie.
- Rozmawiaj, rozmawiaj, rozmawiaj. I szukaj zakotwiczenia, źródła problemu. Podkreślaj wartość jaką jest zdrowie. Pytaj o samopoczucie, o relacje i satysfakcje z życia. Czy ta ciągła kontrola jej nie odbiera? Poprzez wejście w relacje, otwartą rozmowę masz szansę unaocznić osobie paradoks jej funkcjonowania.
- Zwracaj uwagę na słowa. Osoby z ZO są uczulone na punkcie swojego wyglądu i pozornie neutralne słowa odbierają jako negatywny komentarz. Przykład: „dobrze wyglądasz”, dobrze, czyli grubo?
- Bądź cierpliwy. Osoby z ZO charakteryzuje bardzo dużo lęku. Każda zmiana, kolejny krok, 100 kcal, 1% tkanki tłuszczowej to jest dla osoby chorej duży krok. Musimy wspierać i zachęcać, ale nie zmuszać – w żadnym wypadku. Czasem lepiej przeczekać niż naciskać by nie cofać się w postępie o dwa kroki. Jeżeli chcesz pracować z osobami z ZO ćwicz cierpliwość! To cecha konieczna, jeżeli nie lubisz zbyt długo czekać na efekty klientów, dla dobra pacjenta oddeleguj go do innego specjalisty.
- Miej psychologa na podorędziu i współpracuj z nim. Dobrze mieć kontakt i współpracować ze specjalistą psychologiem, który pomoże nam zdiagnozować klienta i z którym stworzymy grupę wsparcia i wspólnego działania dla klienta. Ważne jest przekazywanie sobie informacji na temat postępów dietetycznych oraz psychologicznych gotowości do zwiększenia ilości pokarmu. Nie może być tak, że dietetyk każe zwiększyć ilość spożywanych kalorii, a u psychologa klientka będzie opowiadać o lęku, którego nie może przemóc. Niektóre z wprowadzanych interwencji dietetycznych trzeba konsultować i wspólnie decydować czy jest odpowiedni czas na postęp.
- Uczulaj bliskich, opiekunów na to co i w jaki sposób mówią do osoby chorej, zwłaszcza w młodych w okresie dojrzewania. Każda uwaga w tym czasie podkreślająca zmiany może być zapalnikiem do zachowań szkodliwych. Nawet jeśli w naszym odczuciu to nic złego: „ale z ciebie pannica”, dla osoby, która musi się zmierzyć z przekształceniem ciała z dziecka w kobietę może być przyczynkiem do wycofywania się z tej naturalnej zmiany. Dlatego o anorektykach często mówi się, że chcą pozostać dzieckiem. Znam przypadek gdzie komentarz higienistki w czasie szkolnego ważenia w rodzaju: „ważysz chyba więcej niż twoja mama” był przyczynkiem do rozwinięcia się choroby, która trwa 8 lat i mimo ustabilizowania sytuacji u tej osoby kiedy pojawiają się myśli chorobowe zawsze dotyczą porównywania się ze szczupłą mamą. Błaha sytuacja, ale nawet jeśli nic nieznaczący komentarz trafi na podatną glebę słabej psychiki, mamy z czym pracować. Dlatego uważajmy na nawet najmniej negatywne stwierdzenia i uczulajmy innych na takie sytuacje!
- Uważaj na swoje emocje. Czasem nie możemy pomóc i jeżeli przestrzegamy wszystkich zasad, a nie możemy uzyskać oczekiwanych wyników to czasem trzeba odpuścić. Bo osobie, która nie ma świadomości problemu nie pomożemy, a czasem ktoś spych problem do nieświadomości. Nikogo na siłę nie zaprowadzimy do specjalisty, ani też naszą troską nie wyleczymy.
Tempo w jakim żyjemy, nowe technologie i dostęp do wiedzy nie zawsze rzetelnej sprawia, że tak jak rozwija się cywilizacja, tak samo rozwijają się zaburzenia ewoluując w różnych kierunkach. Jak widzimy przesadna uwaga skierowana w stronę ciała i zdrowia też może powodować problemy chociażby w kontaktach społecznych odbierając nam satysfakcje z życia. Jako specjaliści musimy być czujni na te wahania na kontinuum zdrowia i patologii, bo granice się zacierają. To co ważne, kiedy nam się wydaje, że dbanie o siebie, aktywność fizyczna to powód, żeby kogoś podziwiać za silną wolę i samokontrolę, warto się upewnić czym ta fascynacja jest podszyta, być może to wynik lęku, niskiej samooceny, a zatracanie się w ciągłym poprawianiu swoich wyników jest niebezpieczną obsesją wyniszczającą zdrowie. Warto z taką osobą zastanowić się, co w jej życiu zmieni się kiedy osiągnie ten ostateczny cel? Czy to ją tak naprawdę uszczęśliwi i da spełnienie? Nierzadko okazuje się, że to ciągłe gonienie królika staje się celem samym w sobie, bo poza nim nie ma już nic, i tego niczego się te osoby boją najbardziej. Tego, że ciało które w takiej postaci miało dać im sukces, szczęście i spełnienie, wcale tego nie daje. Dlatego warto rozmawiać o tych najważniejszych wartościach: rodzinie, relacjach, zdrowiu, poczuciu bezpieczeństwa i samorealizacji. Z taką filozofią wychodźmy do ludzi, a więcej będzie akceptacji na świecie .
Jakie są wasze doświadczenia z reksjami? Co wpłynęło na ich rozwój, czyżby technologia i dostęp do stałego obserwowania swoich idealnych idoli? Jak sądzicie, czy w najbliższych latach będzie coraz więcej cierpiących na tego rodzaju zaburzenia?